moim zdaniem choć waters jest geniuszem i jemu zawdzięczmy jedno z najważniejszych dzieł muzycznych-album The Wall, to moim zdaniem gilmour jest genialniejszy-jego muzyka przemyca trochę światła i nadziei, które są tłamszone przez watersa jako mizantropa, a i najnowsza płyta gilmoura ,,on island'' podoba mi sie bardziej niż ,,amused to death"