One w sumie wszystkie były śliczne, a e które lubimy najbardziej, to już sprawa raczej osobistych upodobań
Zgadzam się! Moim zdaniem Jane Seymour jako Solitaire była najpiekniejsza. Przez wielu uwazana właśnie za najpiękniejszą dziewczynę Bonda i za jedną z najpiękniejszych kobiet świata.
Dla mnie chyba najpiękniejszą dziewczyną Bonda była Melina (Carole Bouquet), ale jej seksapil był "chłodny". Za to major Anasova wprost kipiała od "gorącego" seksapilu i piękna. Dlatego uznał bym ją za najbardziej seksowną dziewczynę Bonda.
Nic podobnego, typów urody kobiecej jest dużo, nie można stosowac metody podium. Kobiety nie są do siebie porównywalne, a jeśli jeszcze przyjmiemy metodę urody jako kompleksu różnych zjawisk (uśmiechu, wejrzenia, inteligencji i siły osobowości, głosu, sposobu reakcji), to tym trudniejsze jest ustanawianie jakichs rankingów. Oczywiście w kategorii "dziewczyna Bonda" można poprzestać na zdjęciowej wersji, na fotograficznym rozumieniu urody, jak ktoś wychodzi na zdjęciu, przed kamerą - czy od razu jest oczywiste, że dana kobieta jest ładna - no ale nawet w przypadku tak powierzchownego ukazywania kobiety, jak w filmie, dochodzi jeszcze kwestia roli, bo nie każda z dziewczyn Bonda ma tak ciekawą rolę do zagrania jak Sophie Marceau - a razem z ta rola wydaje sie ona szczególnie piękna. A co do czysto plastycznych walorów twarzy Bach - jest moim zdaniem zbyt symetryczna, jakaś statyczna. A aktorsko jest tylko poprawna, gdy Marceau wybitna, gdy Scorupco nawet jest lepsza od Bach. Ale oczywiście w jakimś ogólnym sensie wszystkie kobiety Bonda były piękne. Choć nie wiem, jak by było przy osobistej znajomości, bo bywają niewiasty piękne plastycznie, a śmiertelnie nudne, z którymi nie ma o czym rozmawiać i co wspólnie przeżywać.
Barbara jest przepiękna! ale mój numer jeden to Jane Seymour i Sophie Marceau kobieca i zmysłowa uroda