Mógłby mi ktoś wyjaśnić dlaczego film ma taki tytuł a nie inny i co ma on wspólnego z całym filmem? Zapewne czegoś nie zrozumiałam lub przeoczyłam.. Rozwiejcie moją nieposkromioną ciekawość.
Jayne Mansfield była popularną gwiazdą pod koniec lat 50. i najgroźniejszą rywalką Marylin Monroe. Nie miała jednak tyle szczęścia, co symbol seksu wszechczasów - nie udało się jej zagrać w żadnym filmie, który przetrwałby próbę czasu. Pomimo to, zdołała przejść do historii masowej pop-kultury, jako prawdziwa ikona wszystkiego co w jej czasach było kiczowate i pozbawione gustu, a przy tym rozbrajająco... urocze. Nic zatem dziwnego, że po latach zaczął ją otaczać swoisty kult, podobny do tego, który towarzyszy największym legendom ekranu.
I myśle że reżyser oddał hołd w jakiś sposób tej aktorce.
Tragiczna śmierć Jayne Mansfield jest idealnym symbolem oryginalnego "hobby" Caldwella. Akcja filmu rozgrywa się w 2 lata po jej śmierci; w pewnym momencie Caldwell odwiedza obwoźną wystawę tego właśnie samochodu. Możliwe, że wypadek Jayne Mansfield wywarł na Caldwellu tak ogromne wrażenie, że zapoczątkował obsesję na punkcie śmiertelnych wypadków samochodowych. Poza tym w filmie każda śmierć, o której jest mowa, pojawia się znienacka - kilkakrotnie słyszymy o niemożności odtworzenia ostatniego momentu, uchwycenia ostatniej myśli, zanim "oczy przestają patrzeć". Nawet pytanie zadane przez Jima Caldwella Kingstonowi Bradleyowi - na temat pierwszego spotkania Bradleya i żony Caldwella- jest próbą odtworzenia momentu, w którym "umarło" jego małżeństwo. Tak to widzę - nie wiem, czy właściwie. W każdym razie podczas całego seansu wyraźnie odczuwałem obecność Jayne Mansfield ;)
Nie bez znaczenia jest pewnie też fakt, że Caldwell Sr. był sanitariuszem podczas I wojny, więc to rodzaj traumy po byciu świadkiem wielu takich "krańcowych sytuacji" i to jeszcze w krótkim czasie. Myślę, że to nie do końca "fascynacja" samymi wypadkami samochodowymi, po prostu tam gdzie trwa pokój to najczęstsze powody śmierci (a jeszcze lata 60.: bez pasów i po alkoholu)... Może wypadek Mansfield dał mu impuls dla "sposobu" w jaki kontynuuje przeżywanie traumy, teraz może "na spokojnie" analizować momenty nagłej (tak jak piszesz) śmierci. Zresztą jak Hurt i Duvall stoją razem w kolejce do tej wystawy:D to Hurt mówi, że wolałby umrzeć w spokoju, we śnie.