Jest parę drobnych błędów jeśli chodzi o fakty. Rasputin zanim dotarł do Petersburga był już dosyć znany, najpierw założył sektę w swojej rodzinnej wsi w której był znany jako złodziej i woźnica, a potem pielgrzymował z licznymi dewotkami z którymi współżył. Miał żonę i z nią kilkoro dzieci, no i oczywiście masę nieślubnych. W filmie nie pokazano jak duży miał wpływ na rodzinę cara i politykę , a miał ogromny, to on głównie decydował kto może być awansowany a kto popadnie w niełaskę. Jusupow właśnie przez niego popadł w niełaskę i bodajże został zdjęty z stanowiska wojskowego, co też było przyczyną tego że go zamordował, a nie jak sugeruje film z przyczyn patriotycznych. Z tego co sobie przypominam przyczyną zgonu było utonięcie. Acha i rzeczywiście miał "wielkiego" , do dziś Rosjanie przechowują go w formalinie w jakimś muzeum :)
He he he. Kornel Makuszyński doskonale wiedział, co robi i naprawdę jego stwierdzenie o płci pięknej jest równie prawdziwe, co przerażające xD
Oj tak, zdecydowanie, choć Sara poradziła sobie z Bykiem i Muchem bez trudu, bo obaj byli sami. Gdyby mieli kumpli ze sobą, to nie wiem, czy by miała ona takie szczęście :)
Mówię ci, ta wersja z 1993 roku jest po prostu boska. Komediowa, pełna wartkiej akcji, bez dennych efektów specjalnych i w ogóle ma wszystko, co taki bzik jak ja może kochać w takich filmach. Ale tak czy inaczej przez ciebie teraz, widząc śmierć Rocheforta w tym filmie będą zawsze myślał o łyżce Szeryfa Jurka xD
Do takiego samego wniosku pewno doszedł Szeryf Jurek na krótko przed śmiercią, że kobiety to jednak niebezpieczny wynalazek. :D
Heh, ale sam jej widok pewnie zadziałałby odstraszająco. Skoro nawet Szeryf Jurek się jej wystraszył... :D
No, ba. Po części komediowy był też "Robin Hood - Książę złodziei", jak by nie patrzeć. :) Co przeze mnie? Co przeze mnie? Pretensje miej tylko i wyłącznie do czcigodnego odtwórcy Szeryfa jurka, że wyskoczył z takim tekstem w ramach "róbta co chceta z rolą Szeryfa z Notiingham". :D
Oj tak, to prawda. Wielka szkoda, że nie zdążył z tego wyciągniętego wniosku jakoś dobrze skorzystać, bo przecież chwilę potem, gdy doszedł do tego wniosku już nie żył, więc niewiele mu to pomogło :)
Bardziej by się przestraszył, gdyby służącą Lady Marion była Płatek z serialu "PORAŻKI KRÓLA ARTURA". Nawiasem mówiąc tam w kilku odcinkach pojawia się Robin Hood i jego banda. I pamiętasz, że tam Robin był próżny i często chciał zaśpiewać "Dziś zaśpiewam wam pieśń o Robinnnn" i... nigdy nie dokończył, bo zawsze coś mu przeszkadzało :)
Ale ja nie mam żadnych pretensji, ale tak czy inaczej przez ciebie zawsze będzie mi się to teraz kojarzyło ze sceną śmierci Rocheforta w filmie z 1993 r. Nawiasem mówiąc Rochefort umiera z zabawnym tekstem na ustach. Rozbraja d'Artagnana i wyznaje, że zabił mu ojca. Potem chce go przebić szpadą i mówi "Muszkieterem to ty z pewnością nie jesteś". W tej samej chwili Konstancja podaje d'Artagnanowi szpadę, ten przebija nim Rocheforta i zabija go. Rochefort zaś robi zdumioną minę i mówi "Chyba się myliłem" i umiera xD
No właśnie. :)
Łooo... Jak ja sobie to wyobrażę, to widzę Szeryfa Jurka wrzeszczącego ze strachu na widok Płatka: "Aaa! Co to za potwór?!" :D No właśnie. :)
No tak, za tę pomyłkę Rochefort drogo zapłacił. :D
Niektórzy odpowiednie wnioski wyciągają z czegoś dopiero w chwili śmierci. Tak właśnie było z naszym drogim Szeryfem Jurkiem xD
He he he. No cóż, tak czy inaczej na pewno by Lady Marion miała wtedy o wiele lepszą ochronę niż wtedy, gdy była nią jej służka Sara :)
W sumie masz rację. Rochefort za tę pomyłkę w tej wersji filmowej bardzo poważnie zapłacił, co w sumie nawet zabawnie wyszło w filmie :)
Dokładnie. :D
O, tak. Jeszcze jakby Płatek wyrzyciła Szeryfa Jurka przez okno albo balkon... Hm, albo nie, on sam by zwiał ze strachu na jej widok i odechciałoby mu się zalotów pod adresem Lady Marion raz na zawsze. :D
No tak. :)
Wyszła mi zabawna literówka. Miałam napisać: "wyrzuciła". :D Wszystko przez to, że w klawiaturze Y i U są obok siebie, można się zatem pomylić i wcisnąc nie ten przycisk co trzeba. :)
Przykład Szeryfa Jurka może służyć nam za przykład, że należy wyciągać odpowiednie wnioski z tego, co nas spotyka zanim kopniemy w kalendarz xD
He he he. No właśnie i właśnie dlatego Płatek by się bardziej przydała Lady Marion do ochrony, bo przecież by jej ona bardziej pomogła niż Sara. Ale cóż... Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma xD Literówką się nie przejmuj, ja czasami mam podobnie :)
Wiesz, ale Rochefort na całe szczęście zginął od razu od ciosu szpady. Po prostu sobie upadł na podłogę i skonał. Nie wywijał takich hec jak Szeryf Jurek grany przez Alana Rickmana :)
W rzeczy samej. :D
Tak. A wyobraź sobie taką idealną "gorylicę" Lady Marion. :D
Wiem, wiem. Uczciwie padł i umarł. :) Wiesz, chyba ta heca z konaniem Szeryfa Jurka też była w ramach "róbta co chceta z rolą Szeryfa z Nottingham". Tak mi się wydaje, nie wiem, czy słusznie. :)
W rzeczy samej niektórzy bardzo późno zaczynają się uczyć na swoich błędach, ale podobno lepiej późno niż wcale. Podobno xD
He he he. Już sobie to wyobrażam. Biedny Szeryf Jurek musiałby się wtedy naprawdę bardzo mocno postarać, aby jakoś posiąść swoją wybrankę xD
Wiesz co? Ja tam sobie myślę, że twoja hipoteza jest jak najbardziej właściwa i na miejscu, jak również ma ona wszelkie znamiona bycia hipotezą prawdziwą :)
No tak... :D
Najpierw musiałby coś zrobić z tą "gorylicą". Musiałby użyć całego swego wrodzonego sprytu i pomysłowości, ewentualnie skorzystać z porad i czynnej pomocy swej Superniani. :D
No bo na nic innego to nie wygląda, no nie? :)
Na całe szczęście my żyjemy i możemy z błędów Szeryfa Jurka wyciągnąć naukę do siebie na przyszłość, mam rację? :)
He he he. Nie wiem, czy by mu się to udało samemu zrobić, ale moim zdaniem bez porad i czynnej pomocy swojej Superniani by mu się nie udało, bo samemu zdecydowanie by nie zdołał osiągnąć celu :)
Masz rację. To nie wygląda na nic innego, tak czy inaczej naprawdę zabawnie wyglądała scena śmierci Szeryfa Jurka, choć chyba nie o to chodziło :)
Masz rację. :)
No raczej. Gdyby już wtedy istniały szpitale, to w jednym z nich by wylądował na bank, i to z połamanymi kośćmi, podbitymi oczami i wybitymi ząbkami, gdyby sam próbował pozbyć się "gorylicy" Lady Marion. :D
Niby nie chodziło o to, żeby rozbawić widza, ale jak inaczej mialby zareagować ów widz, gdyby zobaczył taką scenę? Pewna jestem, że ogarnąłby go pusty śmiech. :)
Właśnie, na całe szczęście my, potomni możemy się uczyć po tym niemiłym dla Szeryfa Jurka wydarzeniu, czego należy unikać w relacjach z płcią przeciwną, nieprawdaż? xD
He he he. A wiesz co? Przypomniał mi się odcinek serialu "SZALONY JACK, PIRAT". Tam tytułowy bohater trafił do szpitala po jednej misji, w której zarobił aż 30 tysięcy dukatów. Służba zdrowia pomogła mu, ale... Wystawili mu potem rachunek wiesz, na ile? Na 30 tysięcy dukatów xD I biedak wcale się nie cieszył, że wyzdrowiał xD
He he he. W sumie masz rację. Ta scena wcale nie miała być zabawna, ale jak my się z tego nie mamy śmiać, kiedy to jest tak zabawne? xD
Aż mi się przypomina "dobra rada" Jessie z filmu "Pokemon 2" skierowana w stronę Misty. Szkoda, że Jessie nie było przy Szeryfie Jurku, zanim on napotkał owe kłopoty. :D
Czyli w sumie nic nie zarobił. :D
Właśnie. Taki paradoks. :D
He he he. Jessie to w sumie w tej bajce "POKEMON 2" wystąpiła jako tzw. Ciocia Dobra Rada, choć sama jakoś nie miała zamiaru stosować się do swoich rad, skoro zadawała się z płcią przeciwną do siebie, ale Szeryf Jurek mógłby posłuchać tej rady :)
No dokładnie tak, ale zarobił zdrowie, choć on sam nie był wcale z tego powodu zachwycony, mogę cię zapewnić. Podobnie jak Szeryf Jurek nie był zadowolony z tego, co go spotkało przez porwanie Lady Marion.
Tak... Taki paradoks, że nie miało być wcale śmieszne, a wyszło po prostu bardzo śmiesznie :)
Właśnie. :)
Aha. :) Oj, tak. Ale sam się o to prosił, skoro posłuchał rad swojej Superniani. A ta Sueprniania wiedziała, że oboje zginą, a jeszcze się przyczyniła w sumie do ich zgonu. Też taki paradoks...
No właśnie. :)
Właśnie, a propos dobrej rady to muszę ci powiedzieć, że Rasputin z kolei był takim Wujkiem Dobrą Radą dla cara i carycy, ale muszę powiedzieć, że cóż... Niestety Mikołaj II i Aleksandra może nieraz wychodzili dobrze na radach swego człowieka zaufania, choć moim zdaniem on przesadził pchając się do polityki. Powinien poprzestać na leczeniu Aleksego. Nieco za daleko posunął swoje wpływy na dworze i cóż... Narobił sobie wrogów, nawet w osobie Jusupowa, którego przekonano do tego, że Rasputin poniża całą rodzinę Romanowów i władzę carską.
He he he. W sumie masz rację, to już jest największy paradoks w całe tej historii. Nie ma co gadać, nasz drogi przyjaciel, Szeryf Jurek pomylił się i to poważnie w sprawie osoby, do której powinien się zwrócić o radę. Bo niestety jego superniania sama zapewniła im bilety w jedną stronę na tamten świat, co jest o tyle dziwne, że przecież widziała ich własną śmierć.
Nawiasem mówiąc, skoro mówiliśmy o śmierci to wiem już, jak to było z tym zamachem na życie Rasputina. Znaczy mówię o pierwszym zamachu na niego. Dźgnęła go pewne kobieta, która poprosiła go o jałmużnę, gdy odwiedzał jej wieś. On jej dał pieniądze, a ona wyjęła nóż i w brzuch go uderzyła, ale rana nie była groźna, bo Razuś uciekł, a ona za nim biegła z nożem krzycząc "Zabiję cię Antychryście!". Taki widok oczywiście sprawił, że została złapana i osadzona w domu wariatów. Najprawdopodobniej za zamachem stał pewien mnich, wróg Rasputina uważający, że Razuś poniża instytucję religii prawosławnej. Choć też niektórzy uważają, że maczali w tym palce także ci, co potem zabili Rasputina dwa lata później, ale historycy w to wątpią.
Cóż, widocznie tak to musiało być. Ale w życiu bym nie pomyślała, że można o takiej barwnej postaci historycznej film nakręcić.
Może i tak by zginęli, bo i bez porwania laski Robka Janosik znad Tamizy miał dość powodów, by się zemścić na Jurku. Jak tak się nad tym zastanowić, to ten pomysł Mortianny z porwaniem i poślubieniem Lady Marion był - mówiąc fachowo językiem piłki nożnej - golem samobójczym dla niej samej i dla Szeryfa.
No, to jest dopiero petarda...
Właśnie, to prawda. Tak czy inaczej imperium Romanowów się już poważnie chyliło ku upadkowi i moim zdaniem Rasputin niewiele tam namieszał, choć swoje oczywiście zrobił, ale moim zdaniem ci, co dzisiaj uważają, że on się przyczynił do rewolucji lutowej przesadzają, ponieważ jego wpływ na ośmieszenie cara i carycy był może spory, ale nie trzeba tego było, aby car upadł.
He he he. Gol samobójczy. To żeś rzuciła tekst. Naprawdę mnie teraz rozbawiłaś do łez. Ale w sumie to masz rację, nie ukrywam, że masz rację. Jednak nawet bez tego porwania Robek w końcu by posłał na tamten świat. W końcu miał z nim na pieńku, bo Szeryf zarąbał mu papę xD
Petarda, mówisz? Owszem, naprawdę niezła petarda. Nie ukrywam, że sam byłem nieźle zaskoczony, gdy o tym czytałem.
Car Mikołaj II i tak miał niskie notowania u poddanych już w 1905 roku, kiedy to Rosja przegrała wojnę (czy też bitwę) z Japonią już nie pamiętam o co. Ten słynny bunt na pancerniku "Potiomkin" w Odessie wybuchł już wtedy, i to była pierwsza rewolucja. Nie mówiąc już o coraz odważniejszych komunistach i bolszewikach... Wtedy Rasputin nie miał nic do gadania, bo głośno było o nim tylko z innych powodów, absolutnie niepolitycznych.
Dokładnie. :D A co do tego tekstu z golem samobójczym, to użyłam tego, by inaczej opisać pomysł Mortianny, superniani i Cioci Dobrej Rady Szeryfa Jurka. ;)
I mnie przy okazji zaskoczyłeś, a to nie lada wyczyn. :)
Prawda, to wszystko szczera prawda. Moim zdaniem więc ci, co zabili Rasputina byli idiotami sądząc, że w ten sposób naprawią wszystkie problemy rodziny carskiej. Niczego bowiem w ten sposób nie naprawili, a tylko pogorszyli swoją już i tak kiepską sytuację, a cara nie ocalili, bo jak sama mówisz, Mikołaj II miał już i tak niskie notowania u swoich poddanych i trudno się temu dziwić.
He he he. Ale naprawdę rozbawiłaś mnie tym golem samobójczym. Masz niesamowite poczucie humoru i to większe niż przypuszczasz :) Ale w sumie tak czy siak Robek by prędzej czy później zabił Szeryfa Jurka, aby pomścić śmierć ojca, jednak pomysł Mortianny tylko przyspieszył tę czynność xD
Wiesz, ja chętnie będę ci podawał więcej takich petard, moja droga, jeśli oczywiście tego chcesz :)
No właśnie.
A dziękować, dziękować. :) No właśnie. Jeśli się spotkali w zaświatach, to pewnie Szeryf Jurek podziękował swej superniani za jej genialny pomysł, dzięki któremu oboje się znaleźli, gdzie się znaleźli. :D
Pewnie, że chcę. :)
No właśnie tak, nie ma co gadać. Rasputin nie przyczynił się tak bardzo do upadku cara Mikołaja II niż to do dzisiaj mu się zarzuca, a już na pewno mniej niż zarzucano mu zaraz po tym, jak doszło do rewolucji. Po prostu przesadzali ci jego krytycy. Ale cóż... Milej jest znaleźć kozła ofiarnego niż przyznać, że samem się było winnym, co nie? Bo przecież car i jego rodzina sami nastawili Rosję przeciwko sobie.
He he he. Wiesz, właśnie to sobie wyobraziłem i powiem ci, że to był naprawdę zabawny widok. Ty to masz wyobraźnię, nie ma co gadać :)
A więc doskonale. Wymyślę jeszcze kilka takich super petard i ci o nich opowiem :)
W rzeczy samej i absolutnie.
To miło, że rozbawiła ciebie moja wizja. :)
Już nie mogę się doczekać. :)
No cóż, tak to już bywa, że historia lubi znajdować sobie takie kozły ofiarne, które obciąża się wszystkimi winami za to, co się dzieje na świecie. Moim zdaniem to jest niesprawiedliwe i Razuś miał prawo w filmiku Nostalgii Chick się przeciwko temu oburzać xD
He he he. Mnie naprawdę rozbawiła twoja wizja. Mortianna mogłaby wtedy powiedzieć, że chciała dobrze, a Szeryf, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane, na co Mortianna mówi "No właśnie... PIEKŁO" i rozgląda się dookoła xD
Super. A więc szykuj się na solidną dawkę śmiechu, jak przedstawię ci kolejne petardy :)
Nawiasem mówiąc rozbawiło mnie, jak Nostalgia Chick recenzując bajkę "ANASTAZJA" Dona Blutha wspomina, że Rasputin został zabity w taki sposób: oberwał nożem, został otruty, zastrzelony, zdzielony pałką i utopiony, a w bajce zachowali tylko to ostatnie xD
No, bo przecież mówią, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane i cóż... Nie ma co, rozwala mnie to, jak pomyślę sobie, że Mortianna swoimi dobrymi chęciami przyspieszyła chwilę, gdy ona i Jurek trafili do piekła xD
A więc miej poduszkę pod ręką, gdy posłuchasz tego dialogu. Wyobraź sobie, że Mortianna może być nieco głucha i cóż... Skryba idzie do niej i rozmawia o Jurku. Pada taki dialog:
- Pani Mortianno. Udał się pani synek. Prowadzi nasz interes, że ho ho!
- Co? Co interes? - pyta Mortianna.
- Prowadzi.
- Co? Co Jadzi?
- Prowadzi! Jak wózek!
- Który? Który Józek?!
- O rany boskie! Nie Józek, a wózek! No, koło! KUL KUL KUL! Okrągłe jak forsa!
- No... No to czego się drzesz? Przecież słyszę wyraźnie, FORSA.
- Jak FORSA, to pani szefowa zawsze słyszy.
- Ech... Przydałaby się nam, żeby przekupić baronów, zamek nam rozbudować, alkowę Jurkowi nieco powiększyć na przyszłe lata.
- I mnie dać większą pensję.
- CO?! Kto ma pretensje?!
- Nie pretensje! PENSJĘ! Forsa dla mnie! Przecież jak FORSA, to pani szefowa zawsze słyszy!
- Dzisiaj jakoś... Nie... Nie szczególnie słyszę.
Co ty na to? xD
No tak. :D
No tak. Ale nie wiem, jak Mortianna, ale Szeryf Jurek nawet w piekle by urządził sobie raj. ;D
Błagam, o mało nie rozkaszlałam się ze śmiechu przez ciebie. :D
Nawiasem mówiąc rozbawiło mnie też to, jak Nostalgia Chick pokazała zdjęcie Rasputina i pokazała komputerowo jakoś zmiany na jego ciele, gdy opisała, że dostał nożem, potem został otruty, dostał kilka kulek, oberwał pałką i został utopiony. Zabawnie to pokazali xD
Mówisz, że Szeryf Jurek by sobie umiał w piekle raj urządzić? No nieźle... Nie powiem, ty to masz naprawdę pomysły. Raj w piekle sobie robić xD He he he. A ciekawe, jakby on niby chciał to zrobić? :)
Rozbawiłem cię tym dialogiem? No cóż... To przeróbka tekstu, jaki padł w filmie "JADZIA" z 1936 r. Padł on między pracownikiem (Stanisław Sielański) oraz jego głuchawym szefem (Józef Orwid) xD
No tak. :D
Przecież do piekła na pewno jakieś, by tak rzec, niegrzeczne panie też trafiały... Jakby się tak ich duszyczki z duszyczką Szeryfa Jurka spotkały, to w rzeczy samej mialby raj... Delikatnie mówiąc, rzecz jasna. :D
Poznałam od razu. :) Naprawdę mnie tym rozwaliłeś. :D
No właśnie. Mnie to strasznie rozbawiło, choć i tak nic nie przebije telefonów z zaświatów i Raspituna narzekającego na to, że ten film animowany zepsuł mu opinię xD
He he he. W sumie mówią, że do piekła przede wszystkim trafiają dziewicę. Powód? Bo marnują dary Boże, a prócz tego popełniają grzech zaniechania. Więc Szeryf Jurek mógłby je zbawić załatwiając z nimi to i owo w Piekle xD
No tak, przecież kiedyś cytowałem ci ten tekst, ale dziwi mnie, że to nadal pamiętasz, choć też mnie to cieszy. Mortianna z trąbką przykładana do ucha. Wyobrażasz to sobie? xD
Mnie też. :D
Jak tak się nad tym zastanowić, a przede wszystkim jak by tak sobie to wyobrazić... to czemu nie? :D
Ha ha ha!!! Ten widok mnie rozwala na łopatki. :D
No widzisz, nie ma co gadać, po prostu te telefony z zaświatów rozwalają do łez, a do tego jeszcze po prostu są zabawne, a już zwłaszcza śmieszne było to, jak się okazało, że Rasputin dzwonił z Chicago xD
He he he. No widzisz, moja droga i cieszę się, że się ze mną w tej sprawie zgadzasz :) Nie ma co gadać, po prostu Szeryf Jurek może w jakiś sposób zbawić te piękne panie, co wylądują w piekle za grzech zaniechania, który to zdaniem znawców jest poważnym grzechem :)
No widzisz. A teraz powiem ci coś jeszcze zabawnego. Przypomniało mi się, jak w filmie "TRZEJ MUSZKIETEROWIE" Disneya, w wersji z 1993 r, gdzie Guy z Gisborne gra Rocheforta, kardynał zaleca się do Milady, a ta mu mówi "Nie jesteś waść zbyt świątobliwy", a on "Istotnie" i podchodzi do niej, by ją objąć, ale wtedy Milady przykłada mu sztylet do krocza i mówi "To nie propozycja, tylko spostrzeżenie". On na to "Odradzam. Pstryknę palcami i wrócisz na szafot", a ona "A ja poruszę ręką i zmienisz wyznanie". Kardynał zachichotał i zaniechał swych zakusów. Co ty na to? :)
Właśnie. Co on tam robił? :D
Tak. One bedą zbawione, a on sam będzie miał przy okazji raj. :D
Oj, brzmi groźnie. :)
No cóż... Nie ma co gadać, co on tam robił, nie wiemy, ale cóż... Za to doskonale wiemy, że kiedy Nostalgia Chick zaczęła nagle wypytywać Razusia, co on robi w Chicago, to cóż... Nagle on przerwał połączenie xD Musiał więc mieć coś na sumieniu :)
Dokładnie tak, one będą zbawione, a on będzie miał raj. No cóż... Nie ma co gadać, to się nazywa handel wymienny. Coś za coś :)
He he he. A teraz powiem ci inną zabawną scenę z tego filmu. Mianowicie d'Artagnan się bije na szpady z jednym takim kolesiem, który uważa, że Gaskończyk zhańbił jego siostrę. D'Artagnan mówi, iż nic takiego się nie stało. Typek na to "Sam widziałem", zaś d'Artagnan na to "Wyjeżdżam niedługo do Paryża, a ona przed odjazdem chciała mi dać coś na pamiątkę" xD Nie muszę ci chyba mówić, co on miał na myśli i nie muszę chyba dodawać, że jego przeciwnik wściekły natarł na niego ze szpadą wrzeszcząc "ŁŻESZ!". Był nieźle wkurzony i potem przez cały film kilka razy się pojawił i prześladował d'Artagnana, by pomścić "hańbę" siostry.
No tak. Pewnie robił to, w czym jest najmocniejszy. :D
Tak jest. :)
Tak, tak, domyślam się, co to za "pamiątka". :D
He he he. No właśnie, robił tam w Chicago to, w czym jest najlepszy. Tańczył kozaka na stołach w podrzędnych knajpach i pokazywał wszystkim paniom, jakim jest Kozakiem xD
Nawiasem mówiąc przypomniał mi się filmik, jaki widziałem na youtube, jak Hitler trafił na Sąd Ostateczny i Bóg zdecydował się go ułaskawić, bo ten żałował za swoje czyny i Szatan wyraził sprzeciw przeciwko czemuś takiemu i doszło do zabawnej dyskusji między nimi. Ciekawi mnie, nawiązując do tego, o czym mówię, jakby się bronił Szeryf Jurek na sądzie ostatecznym xD
No widzisz... Podpowiem ci, że tę samą "pamiątkę" chciał zabrać Lady Marion twój ulubiony stróż prawa, ale jemu się to niestety nie udało. "Niestety" dla niego xD
No, na pewno. Choć to tylko nasze domysły i nasza fantazja. :D
No, dla mnie bomba. :D
Przecież wiem, o jaką pamiątkę" chodzi, nie musisz mi podpowiadać. :D To był drugi raz, jak zadarł z Robkiem. O jeden raz za dużo. :D
No cóż, jeśli chodzi o mnie, to ja mam bardzo bujną fantazję, podobnie jak Han Solo w "GWIEZDNE WONY - NOWA NADZIEJA" xD Ale coś mi mówi, że ty także ją masz, choć chyba nie aż tak bardzo, jak ja, bo ja w tej sprawie rządzę :)
Dla mnie także bomba. Zwłaszcza najbardziej tam były sprzeczki między Bogiem a Szatanem, jak Szatan się dziwił, jak można Hitlera ułaskawić. Myślę, że coś podobnego można by stworzyć o Szeryfie Jurku :)
No właśnie. Bo tak: nie dość, że gnębił angielską ziemię okrutnymi podatkami, nie dość, że próbował zostać królem zamiast króla, nie dość, że zabił ojca Robka i zajął jego ziemię, to jeszcze porwał mu ukochaną. Miarka się przebrała :)
Wiesz, jeśli idzie o moją fantazję, to rzadko wykracza ona poza granice przyzwoitości. :D
Aha. :)
Tylko gnębił pewien kawałek angielskiej ziemi, gwoli ścisłości. Reszta się zgadza co do joty. :)
He he he. No cóż, od tego właśnie są fantazje, żeby były one takie, aby wykraczały poza granice i wręcz nie miały granic, więc nie dziw się, że one często wykraczają poza granice przyzwoitości :)
No właśnie. I właśnie wyobrażam sobie, jak Szeryf Jurek na swoim sądzie ostatecznym się broni i tłumaczy, że wszystko robił dla dobra Anglii i w ogóle :)
W sumie masz rację, rzeczywiście. Zapomniałem o tym, że Szeryf tylko jeden kawałek angielskiej ziemi gnębił, ponieważ tylko ten kawałek ziemi miał pod swoją władzę, ale że gnębił, to fakt. Nawet odwołał Boże Narodzenie :)
Aha, jasne, jasne. :D
Kto mu uwierzy? :D
Odwołał Boże Narodzenie, ale tylko w tym kawałku angielskiej ziemi. :D
Hej! A co to "Jasne, jasne" ma niby znaczyć? Sugerujesz niby, że moja wyobraźnia właśnie poza takie granice przyzwoitości wykracza? Bo cóż... Nie będę ukrywał, istnieje taka możliwość, choć bardzo mała, zapewniam cię :)
He he he :) Chyba tylko tzw. adwokat diabła, który by go bronił na sądzie ostatecznym. On ma w końcu za zadanie być przekonanym o niewinności swego klienta :)
No dobrze, ale... Chciał zakazać w całym kraju i miał wszelkie szanse na to, aby to zrealizować, gdyby został królem zamiast króla xD
Bardzo mała, ale jednak istnieje. :)
Ale pewnie by był przedtem przekupiony. :)
Tak. Było tylko jedno "ale". "Genialne" pomysły jego Superniani. :D
No dobrze, istnieje, ale jaka przyznajesz, bardzo mała i o to przecież chodzi, aby nie była zbyt wielka xD
He he he. No cóż, przekupywanie kogoś to już sprawdzona przez wieki metoda i Szeryf Jurek osiągnął w niej prawdziwą perfekcję, bo kto chciał przekupić baronów, aby mu pomogli zostać królem zamiast króla? xD
No tak, masz rację. Szeryf Jurek jednak sam był sobie winien, bo gdy przyszło co do czego Mortianna radziła mu uciekać, a on co zrobił? Został w zamku zamiast uciec i na nowo zebrać armię. I dlatego go spotkała śmierć, choć Mortianna swoimi pomysłami się do tego przyczyniła.
No właśnie. :D
"Miau! To fakt!" :D Jeden tylko ojciec Robka się na to nie zgodził, bo facet na wskroś uczciwy i wierny królowi, no i niestety skończył na stryszku.
No tak.
Dokładnie tak. Nie inaczej. To jest tylko taka mała możliwość, że moja wyobraźnia przekroczy pewne granice. Chociaż... Jak powiedział Gmork do Atreyu "Fantazja nie ma granic", więc cóż... Nie wiem, czy nie ma on aby racji?
Tak, masz rację. Ojciec Robka sprzeciwił się planom Szeryfa z Nottingham w celu obalenia króla. Nawiasem mówiąc zauważ, jak wyglądają spiskowcy Szeryfa. Długie płaszcze z kapturem i maski. Normalnie jak śmierciożercy lorda Volemorta.
Szeryf naprawdę zginął na własne życzenie, choć mimo wszystko nie można zaprzeczyć, że cóż... Mortianna się do tego niechcący przyczyniła dając mu książkę o podrywaniu i porywaniu pań xD
To w filmie Gmork tak powiedział. Bo w książce to był tekst czterech wietrznych olbrzymów. Tak czy siak, coś jest na rzeczy.
Właśnie ci śmierciożercy byli zainspirowani zwolennikami Szeryfa. Tylko zauważ, że płaszcze Szeryfa i jego zwolenników były białe, a śmierciożercy nosili czarne płaszcze.
Ano, niestety. A może stety?... :D
Właśnie. Nawiasem mówiąc mnie się strasznie podoba, jak Gmork rozmawia z Atreyu o tym, że Fantazjana nie ma granic. W książce i w filmie jest to ciekawie pokazane, choć w filmie jest groźniej, bo czujemy, że zaraz Gmork zechce go zabić. W powieści zaś był przykuty do skały i nic nie mógł Atreyu zrobić. On sam nierozważnie podszedł do niego - podobnie jak książę Mateusz podszedł głupio do wilka, którego zastrzelił (scena z "AKADEMII PANA KLEKSA"). Ciekawe - obie sceny są do siebie podobne. Przypadek? Jeśli tak, to naprawdę zaskakujący. Choć ponoć Rowling znała książki o panu Kleksie i częściowo inspirowała się nimi pisząc swoją sagę - oczywiście w kontekście Albusa Dumbledore'a mówię :)
Zauważyłem to, moja droga i coś mi mówi, że w czarnych płaszczach wyglądali ci źli o wiele bardziej ponuro i groźnie, nie wydaje ci się? Choć ja, jak widziałem pierwszy raz zwolenników Szeryfa w filmie, to myślałem, że to Ku-Klux-Klan.
No widzisz. Stety dla Robka, niestety dla Jurka. Ale nie można wszak wszystkim dogodzić :)