To wszystko przez tony make-up'u i tą charakteryzację a la młodsza wersja Bruce'a. Przez to całkowicie został pozbawiony swojej naturalnej (notabene bardzo bogatej) mimiki twarzy. No i te jasne soczewki kontaktowe...
Właśnie podczas seansu patrzyłam na tę postać i myślałam sobie "kurde, to nie jest jednak ten aktor". Miło się dowiedzieć, że to jednak był on :D
Z opóźnieniem zacząłem oglądać film i nie wiedziałem na początku o co chodzi, ale moją uwagę zwróciły dziwne brwi tego aktora, skojarzyły mi się z brwiami postaci w rodzaju Joli Rutowicz czy Natalii Siwiec, więc trwałem w zdziwieniu zaprawionym niesmakiem.
ta charakteryzacja budzi u mnie skrajne emocje. z jednej strony udało się upodobnić Josepha do Bruce'a, więc nie mogę powiedzieć że była zła, ale z drugiej Joe został całkowicie pozbawiony swojego naturalnego uroku. myślę że ktoś, kto go nigdy wcześniej nie widział, nie powiedziałby że wygląda sztucznie, ale ja szczerze nie mogę na niego patrzeć w tym filmie.
Wyglądał okropnie, przed obejrzeniem cieszylam się, że gra w tym filmie, bo lubię go oglądać, kiedy tak jak wspomniałas pokazuje swój naturalny urok.
Jego aktorstwo nie jest na wysokim poziomie powiedziałbym że przeciętym wiec trudno się nie było wczuć, całość natomiast i tak ratuje uważam scenariusz który jest ciekawy chociaż wykorzystany.
Mi się podobał. I jak zaczęłam oglądać to myślę, że nawet swoją postawą, jak grał przypominał Willisa. Myślę, że wyszło świetnie.