Australijczycy wiedzą i przekonali się na własnej skórze, jak Polacy, że Anglicy to świnie orwelowskie, które nie dość, że nie biją się za "wolność waszą", to za "wolność naszą" też pozwalają wybijać wrogom tych, których szumnie nazywają sprzymierzeńcami, a traktują gorzej niż wrogów. Film momentami nudnawy, muzyka wg mnie najczęściej średnio pasująca do scen, ale też do obrazu z tego okresu (ta sentymentalna przypominała mi polskie filmy lat 70-80), jednak mimo to warto go obejrzeć. Dla mnie to głównie film o młodości: jej nadziejach, entuzjazmie... Miło popatrzeć na grę młodziutkiego Gibsona oraz pozostałych aktorów.